Z okazji jutrzejszej rocznicy zadam, po raz kolejny to samo pytanie.
Pytanie na które nadal nie znalazłem racjonalnej odpowiedzi:
Dlaczego ci, wydawałoby się mądrzy
i wykształceni Generałowie,
doświadczeni żołnierze, zasłużeni działacze... elita Narodu, chciałoby
się rzec, jak te przysłowiowe barany wleźli WSZYSCY do jednego
samolotu?!
Kurde, ja znam małżeństwa, które na wakacje latają
osobnymi samolotami, żeby zminimalizować ryzyko osierocenia dzieci... a
tu proszę... żadnemu nie przyszło do głowy, żeby może pociągiem jechać... i nieważne czy był to wypadek, błąd pilota, zamach czy zderzenie z UFO.
Ich tam nie powinno tylu być!
Podejrzewam, że gdyby Prezydent był wtedy w dobrych stosunkach z Premierem, to szefa rządu też byśmy w Smoleńsku stracili...
Pozostaje tylko dziękować opatrzności, że do dyspozycji 36. SPLT nie
było Airbusa A380, bo pewnie cały Sejm by sie zabrał na wycieczkę...
A dlaczego ta cholerna katastrofa smoleńska się za nami ciągnie jak smród
za śmieciarką?
Hipotetyczna sytuacja:
Na obchody rocznicy zakończenia II wojny światowej (czy tez z jakiegoś
innego powodu) do Berlina leci sobie prezydent Putin z powiedzmy
Ławrowem. Pech chce, że pod Poznaniem samolot się rozbija. Wszyscy giną.
Pytanie pierwsze: Jak szybko teren katastrofy jest otoczony kordonem przez Rosjan?
Pytanie drugie: Po ilu maksymalnie godzinach wszystko z terenu
katastrofy poznańskiej (wrak, zwłoki, oraz okoliczne brzozy) są w drodze
do Moskwy?