poniedziałek, 5 listopada 2018

Burzowe wrota

Jedno z ostatnich zdjęć żołnierzy 6. kompanii 2. batalionu 104. pułku

Podczas tzw. 2. Wojny Czeczeńskiej rozpoczętej w sierpniu 1999 r. rajdem przywódcy rebeliantów czeczeńskich Szamila Basajewa na rosyjski Dagestan doszło do pamiętnego wydarzenia.
29 lutego 2000 roku, Rosjanie zwyciężyli w bitwie o Szatoj. Jednak dwóm sporym kolumnom bojowników czeczeńskich udało się przebić z okrążenia. Jedna, pod dowództwem Gełajewa przedzierała się w kierunku północno-zachodnim na wieś Komsomolskoje. Druga, pod dowództwem Saudyjczyka Chattaba (byli w niej Idris, Abu Walid, Szamil Basajew) w liczbie około 2500 (dane rosyjskie, raczej przesadzone) obrała kierunek północno-wschodni przez Ułus-Kert. Na ich drodze rosyjskie dowództwo ustawiło 2. batalion 104. pułku desantowego-spadochronowego 76. Dywizji Powietrznodesantowej z Pskowa z zadaniem: nie przepuścić separatystów! Dowódca 104. pułku płk Melentiew rozkazał dowódcy 6-tej kompanii mjr. Mołodowowi zająć wzgórze Isty-Kord. Kompania zajęła wzgórze 776, a na Isty-Kord wysłała 12-osobowe rozpoznanie.
Następnego dnia około 12.30 zostało ono zaatakowane przez Czeczenów i odrzucone na wzgórze 776. W stoczonej we mgle potyczce zginął dowódca kompanii, 35-letni Siergiej Mołodow, a dwóch zwiadowców zostało rannych. Dowództwo kompanii objął kapitan Roman Sokołow, jednak głównym dowódcą obrony był 36-letni dowódca 2. batalionu - podpułkownik Jewtiuchin. Rozkazał on spadochroniarzom okopać się na wzgórzu 776 i stamtąd odpierał ataki Czeczenów oraz arabskich mudżahedinów.
Na wsparcie z powietrza nie można było liczyć z powodu gęstej mgły. Do wieczora 29 lutego kompania miała 33 zabitych ( z 90 ludzi początkowego stanu). Po trzech nieudanych atakach Czeczeni zaczęli przegrupowanie i ściągnęli posiłki z innych rejonów (nie tylko o wzgórze 776 tego dnia toczyły się walki). Chattab wydał rozkaz atakowania wzgórza do skutku. Szturmy następowały co godzina, co pół. Coraz mniej żołnierzy było w stanie je odpierać. Na pomoc obleganym pośpieszyły inne kompanie batalionu, jednak wpadły w zasadzkę i nie mogły dotrzeć do celu. Jedynie około godziny 3-ej w nocy 15 żołnierzy z 4-ej kompanii na czele z dowódca kompanii Aleksandrem Dostałowem udało się (zresztą wbrew rozkazom dowództwa) przebić do obrońców. Cała piętnastka tej nocy poległa.
Około 6 rano wzgórze wobec braku „siły żywej przeciwnika” zaczęli opanowywać mudżahedini. Wobec tego 28-letni kapitan Wiktor Romanow po śmierci dowódcy pułkownika Jewtiuchina przez radio skierował ogień artylerii na siebie. Ostanie jego słowa to " lewo piędziesiąt, żegnajcie "mużyki" ".

Z 90 desantników, do rana dożyło 6, w tym 4 ciężko rannych. Zakrwawionych i ogłuszonych Czeczeni nie zauważyli i nie dobili. Dwóch z ocalałej szóstki nie miało nawet zadraśnięcia. Roman Chistołubow (po raz pierwszy brał udział w walce) i Aleksiej Komarow. Bardzo ciekawe są ich wspomnienia. Walka trwała nieomal non stop przez około 24 h. Od pierwszego szturmu aż do przejścia sił Chattaba przez opanowane wzgórze na tereny niekontrolowane przez wojska Federacji. Pod koniec walczono (ponoć) saperkami jak skończyła się amunicja. Jewtiuchin poprosił o posiłki zbyt późno. Najbliższy pułk stał 5 km od ich pozycji jednak taka odległość w górach to kilka kilkanaście godzin.

Według radiowych komunikatów czeczeńskich stracili oni około 350 ludzi.

W Rosji, pomimo porażki 6 Kompanii, która przecież nie obroniła wzgórza 776, zagłada prawie wszystkich jej żołnierzy nabrała cech heroicznego mitu. Jej żołnierze stali się w Rosji wojenną legendą.
W Pskowie ufundowano pomnik upamiętniający 6 kompanię 2. Batalionu 104. pułku. Żołnierze tej jednostki zostali pośmiertnie wyróżnieni najwyższymi rosyjskimi odznaczeniami wojskowymi. Aż 22 z nich otrzymało Order Bohatera Federacji Rosyjskiej. Dla porównania podczas trwającej 10 lat interwencji radzieckiej w Afganistanie poprzedzający go Order Bohatera Związku Radzieckiego dostało tylko 65 wojskowych.

W 2006 roku powstał 4-odcinkowy mini-serial telewizyjny opowiadający o walkach 6. kompanii na wzgórzu 776

Jako ciekawostkę natomias należy dodać, że motyw wezwania artylerii na własne pozycje przypomina czyn polskiego chorążego Kunysza z 9. pułku 3. DP WP - 19.IX.1944r. W domu przy ul. Idźkowskiego 4 na warszawskim Czerniakowie, wobec okrążenia i beznadziejności położenia przywołał na siebie ogień artylerii zza Wisły ginąc sam, ale i zabijając pewną liczbę Niemców.