poniedziałek, 30 października 2017

Tekst, za który Facebook dal mi bana na 24h

#kangurzaperspektywa
Polska nie jest ani krajem Nowego Świata (gdzie każdy jest imigrantem, bo każdy skądś przyjechał) ani krajem, który miał w przeszłości kolonie. Kraje posiadające niegdyś kolonie miały dziesiątki jak nie setki lat (Brytyjczycy siedzieli w Indiach i Pakistanie 400 lat!) na oswojenie się z multikulturowością... Przez te lata rodzili się biali Brytyjczycy, którzy nigdy nie byli w Wielkiej Brytanii - rodzili się i umierali w koloniach wśród Hindusów, muzułmanów, Zulusów czy też Indian. Wojsko służyło w krajach kolonialnych, niby u siebie, a jednak wśród obcych, często rdzenni mieszkańcy kolonii za zasługi nadawane mieli przywileje i osiedlali się w kraju, który ich skolonizował (Gurkhowie, hinduscy Pandici). Te procesy, a co za tym idzie, stopniowe oswajanie się ze współistnieniem z innymi kulturami na wspólnej płaszczyźnie jednej państwowości trwało lata.

Polska w tym czasie albo nie istniała, albo walczyła o zachowanie tożsamości narodowej i niepodległości. Nas te procesy ominęły. Mimo paru okazji i dużych chęci nie dorobiliśmy się własnych posiadłości zamorskich. Nie mieliśmy więc szansy na wykształcenie świadomości multikulturowej.

Zarówno za czasów I Rzeczypospolitej (tej Obojga Narodów), jak i w 20-leciu międzywojennym byliśmy krajem wielonarodowym, ale raz, że w okresie przedrozbiorowym nie istniało de facto coś takiego jak poczucie przynależności narodowej, a dwa, to w tej wielonarodowości nie było nigdy żadnej egzotyki (no może poza Żydami czy Tatarami). Ot, Białorusini, Niemcy, trochę Litwinów, Ukraińcy i Rosjanie – generalnie wspólny krąg kulturowy.

Po drugiej wojnie światowej natomiast, staliśmy się krajem niemal jednolitym etnicznie, a Żelazna Kurtyna i brak swobodnej możliwości podróżowania poza Blok Wschodni jeszcze tę jednolitość zabetonował izolując nas od wszelakiej egzotyki i kultur naprawdę odmiennych od naszej. Teraz każą nam w ciągu kilku lat zmienić mentalność społeczeństwa na taką, której wykształcenie krajom takim jak Francja, Anglia, Niemcy, Holandia, Portugalia czy Hiszpania zajęło stulecia. W Polsce mężczyzna w turbanie czy kobieta z nikabie lub burce nie tyle wzbudzi wrogość, co zwykłą ciekawość. Przecież jeszcze 10-12 lat temu ludzie oglądali się za murzynami na ulicy. Nie dlatego, że byli rasistami czy ksenofobami, ale dlatego, że murzyna to oni dotychczas w telewizji widzieli!

Po 1989 roku, a w szczególności po wejściu naszego kraju do Unii sporo się zmieniło, Polacy na szerszą skale zaczęli podróżować, emigrować, poznawać nowe kultury, jednak dla sporej części społeczeństwa źródłem wiedzy o Islamie i muzułmanach (nie „muslimach”!) nadal pozostają media – TV, prasa oraz Internet. A jaki obraz islamu przez ostatnie lata przeważał w mediach? Zamachy terrorystyczne (11 września 2001, londyńskie metro, Madryt, Paryż i wiele innych), rebelie, demonstracje zwolenników szariatu, sceny egzekucji – obcinania głów, palenia żywcem, topienia. To przede wszystkim pokazywano Polakom, jako współczesny Islam. Do tego dochodziły ofiary śmiertelne oraz ranni żołnierze polskich misji wojskowych, misji, w których walczyli z islamistami. Taki obraz „krwiożerczych” muzułmanów wykreowały w Polsce zarówno media, jak i sami muzułmanie zarówno ci z rejonów objętych działaniami zbrojnymi, z rejonów kontrolowanych przez talibów, al-Kaidę i Państwo Islamskie bojownicy Proroka, jak i ci osiedleni już w krajach zachodnich emigranci, którzy nagle postanowili zostać „samotnymi wilkami dżihadu”.
To właśnie dzięki nim i ich kreacji w mediach wyznawcy Allacha są dzisiaj w kraju na Wisła odbierani i postrzegani tak a nie inaczej.

Chciałbym się mylić, ale od jakiegoś czasu mam wrażenie, że ogromna część społeczeństwa w mojej kochanej Ojczyźnie podświadomie lub z pełna premedytacja pragnie, aby ktoś – jakiś uchodźca/imigrant/ islamista/ciapaty (swoją droga skąd wyście wytrzasnęli to określenie?! Czy ludzie z Bilskiego Wschodu są w ciapki, żeby ich ciapatymi określać – co oni? Lamparty? Chorowaliście jak na plastyce w szkole kolory przerabiano?) Więc pragną oni– ci rodacy moi ukochani, aby ktoś z grupy określanej ww. określeniami wreszcie dokonał jakiegoś zbrodniczego czynu, gwałtu na osobie lub społeczeństwie polskim, akt terroru jakikolwiek na terenie Rzplitej popełnił. Aby mogli oni z pełną satysfakcja wykrzyczeć w mediach, skądinąd społecznościowych: „Azaliż czyż racji nie mieliśmy zawczasu przed ta hołotą bisurmańską ostrzegając?!” Z niecierpliwością na akt taki wyczekują i z satysfakcja opiewać go będą, gdy taki – opaczności nie dopuść – nastąpi. Widać to było chociażby po żalu, jaki spomiędzy wersetów pism zaangażowanych wyciekał, że sławetne Rimini, gdzie polska para nieopisanej tragedii doznała, gdzieś pod Ustką nie leży, bo z używania sobie nad jakimś kurortem we Włoszech, którego połowa pismaków niezależnych wskazać na mapie bez Googla nie potrafi satysfakcji żadnej a i kapitał propagandowy znikomy…

My wręcz czekamy na jakiś fundamentalistyczny zamach w naszym kraju… pragniemy go… chcemy pokazać jak to nasza młodzież światła i zdyscyplinowana z najazdem bisurmańskim sobie poradzi… husaria ortalionowa tupta z niecierpliwością, stópkami w glany obutymi przebiera, ręce na kijach baseballowych zaciska, a tu nic…kicha, pustka, smuta wielka… z żalu Hindusów bić zostaje, bo Syryjczyka ani widu ani słychu…

Jest tez jednak druga strona medalu – ci, którzy w każdym wypadku drogowym, pobitej żonie czy molestowanym mężu, zgwałconej dziewczynie czy zadźganym nożem chłopaku, okradzionej babci czy zamordowanym listonoszu – słowem w każdej ofierze każdej kryminalnej, bestialskiej i bandyckiej aktywności najniższych – rynsztokowych chciałoby się rzec, elementów społeczeństwa wypatrują białorasowej, inkwizycyjnej, nazistowskiej wręcz brutalności. Wyczekują wręcz aż jakiś rodzimy – biały przecież – a jak biały to zapewne katolik – zabije, zamorduje, zgwałci lub pobije… w sumie kogokolwiek byleby z jakimś pseudo patriotycznym okrzykiem na ustach,…bo to im z kolei da oręż w walce z tymi pierwszymi… ze to nie tylko „ci ciapaci,” ale nasi rdzenni narodowi też… i nie tylko „też”, ale może nawet „przede wszystkim”! Tak jak jak ci pierwsi szukają dowodu na racjonalność swoich rasowych lęków, tak ci drudzy doszukują się znamion terroryzmu w każdym wpisie do kroniki kryminalnej... I smutno się robi, gdy człowiek pomyśli, że obie te strony czekają w utęsknieniem na śmierć przypadkowych ludzi, aby móc dowieść swych racji…