Operacja "Nimrod"
Szturm i w jego rezultacie
uwolnienie przetrzymywanych w budynku ambasady Iranu w Londynie zakładników
przeszedł niewątpliwie do historii. Była to przede wszystkim pierwsza tego typu
akcja przeprowadzona niemal na oczach całego świata. 5 maja 1980 roku kamery i
aparaty fotograficzne zarejestrowały obrazy ubranych w czarne stroje komandosów
SAS, które później stały się symbolem walki z terroryzmem.
Zanim jednak żołnierze Special
Air Service pojawili się na balkonie ambasady minęło 6 długich dni. To właśnie
sześć dni wcześniej, w środę 30 kwietnia około południa do budynku ambasady
wpada sześciu uzbrojonych ludzi. Przewracają pełniącego wówczas służbę
konstabla Trevora Locka z policyjnego Wydziału Ochrony Dyplomatów i strzelając
w powietrze z pistoletów maszynowych zastraszają wszystkich znajdujących się w
holu ambasady – w tym dwóch dziennikarzy BBC, którzy przyszli tego dnia
aplikować o irańskie wizy.
Terroryści bardzo szybko
opanowują budynek, jednak policjant nie traci zimnej krwi. Natychmiast naciska
przycisk alarmowy na przewieszonej przez ramię krótkofalówce.
W najbliższym komisariacie przed
oczami oficera dyżurnego zaczyna migać czerwona lampka. W międzyczasie również,
korzystając z zamieszania kilkorgu zakładnikom udaje się uciec. Pozostałe 26
osób napastnicy zbierają pod lufami pistoletów w jednym z pokoi na drugim
piętrze budynku. Przedstawiają się, jako bojownicy Demokratycznego
Rewolucyjnego Frontu Wyzwolenia Arabistanu. W rozmowach ze sobą używają
pseudonimów: Oan (dowódca), Fajsal, Hassan, Abbas, Ali i Makki.
Arabistan to prowincja w
południowo-zachodnim Iranie. W przeciwieństwie do reszty kraju, gdzie grupą
dominującą są Persowie, mieszka tam głównie ludność arabska. Ruch
separatystyczny przybrał na sile po rewolucji islamskiej, która zmieniła
oblicze Iranu w pierwszych miesiącach 1979 roku. Terroryści żądają autonomii
dla Arabistanu i wypuszczenia z irańskich więzień 91 towarzyszy. W organizacji
zamachu prawdopodobnie maczał palce wywiad Iraku. Zamachowcy przylecieli do
Londynu miesiąc przed atakiem w towarzystwie irackiego agenta, który wynajął dla
nich mieszkanie i dał broń.
Policja przybywa na miejsce kilka
minut po odebraniu sygnału alarmowego od Trevora. Ulica Princes Gate zostaje
zablokowana, a na dachach okolicznych domów stanowiska zajmują snajperzy.
Rozpoczyna się oblężenie ambasady.
Dowodzenie operacją obejmuje
komisarz John Dellow. Terroryści grożą, że jeśli do godziny 12 w południe
następnego dnia nie zostaną spełnione ich żądania, to zabiją wszystkich
zakładników i wysadzą budynek w powietrze. W odpowiedzi Policja odcina
ambasadzie gaz, prąd oraz telefony. Terrorystom zostaje dostarczony specjalny
telefon połączony sztywną linią z centrum operacji. Od teraz to ich jedyny
kontakt ze światem.
W siedzibie Premiera (od niemal
dokładnie roku jest nim Margaret Thatcher – kobieta, która potem przejdzie do
historii jako Iron Lady – Żelazna Dama) zbiera się sztab kryzysowy COBRA (Cabinet Office Briefing Room), a w nocy z 30 kwietnia na 1 maja koszary SAS
w Hereford opuszcza kolumna Range Roverów i rusza do Londynu. Po przybyciu na
miejsce komandosi, instalują się w sąsiednim budynku, a dowódca 22. Regimentu
Special Air Service włącza się w prace sztabu kryzysowego.
1 maja terroryści zwalniają, ze
względu na nagle pogarszający się stan zdrowie jednego z dziennikarzy BBC – ten
zanim opuści teren ambasady otrzymuje od konstabla Trevora Locke’a kluczowe
informacje wywiadowcze:, że napastników jest sześciu, mają czeskie pistolety
maszynowe Scorpion, broń krótką i granaty. Nie mają jednak żadnych ładunków
wybuchowych, więc groźba wysadzenia ambasady w powietrze to blef.
Negocjacje trwają – pod naciskiem
negocjatorów przywódca terrorystów przesuwa termin ultimatum na godzinę 14:00
– gdy jednak ona nadchodzi ambasada stoi jak stała – nic się nie dzieje,
natomiast terroryści zmieniają żądania – a to domagają się publikacji ich –
dość bełkotliwego manifestu, a to wezwania na miejsce ambasadorów Algierii,
Iraku i Jordanii. Negocjatorzy widząc, że Oan mięknie grają na zwłokę.
Nadchodzi trzeci dzień kryzysu –
2 maja. Oan powtarza żądania – publikacja manifestu i gwarancja bezpiecznego
powrotu na Bliski Wschód. Wieczorem tego dnia stacja BBC nadaje manifest
terrorystów. Następnego dnia Oan dzwoni do sztabu operacji już o 6 rano. Jest
wściekły. Twierdzi, że BBC nie nadało jego manifestu w całości, że opuściło
najważniejsze fragmenty. Żąda, by na miejsce przybył szef BBC, Tony Crabb i
jeden z arabskich ambasadorów. Negocjatorzy zwodzą go, że dyplomata musi się
najpierw skonsultować ze swoim rządem, że to nie takie proste itp. Dyrektor BBC
przybywa na miejsce dopiero po południu. Zapewnia terrorystę, że tym razem jego
manifest zostanie nadany w całości, ale w zamian żąda zwolnienia dwóch
zakładników. Przetrzymywani sami mają zdecydować, kto z nich odzyska wolność. W
końcu z ambasady wychodzą Hiyech Kanji – sekretarz ambasady i pakistański
turysta Ali Guil Ghanzafar – podobno wkurzał pozostałych chrapaniem.
Kolejnej nocy komandosi SAS idą
na mały rekonesans i dostają się na dach budynku ambasady. Otwierają świetlik,
przez który można będzie ewentualnie wrzucić granaty ogłuszające, mocują tez
liny. Trwają też rozmowy z bliskowschodnimi dyplomatami w sprawie ich udziału w
rozwiązaniu konfliktu – Arabowie zgadzają się pomóc pod warunkiem, że
terroryści otrzymają gwarancje bezpiecznego powrotu na Bliski Wschód, co jest z
kolei nie do przyjęcia dla strony brytyjskiej. Rozmowy piątego dnia oblężenia
ambasady kończą się fiaskiem.
Tymczasem SAS planuje i
przygotowuje się do szturmu. Wywiad brytyjski w międzyczasie identyfikuje
terrorystów, wiec zespół szturmowy zna nie tylko ich imiona i nazwiska, ale także
doskonale zna ich twarze.
Nadchodzi 5 maja – szósty dzień,
dowódca terrorystów podejrzewając, że Brytyjczycy coś planują przenosi
zakładników do innego pokoju – pomieszczenia teleksowego. O 13: 00 ponawia
żądanie przybycie jednego z arabskich ambasadorów. Czterdzieści minut później
do negocjatorów dzwoni konstabl Trevor Locke i mówi, że Oan właśnie wziął
jednego z zakładników – oficera prasowego ambasady Abbasa Lavasami i
zaprowadził na parter. Pięć minut później słychać trzy strzały. Napięcie sięga
zenitu. Oficerowie w sztabie kryzysowym nie są pewni, czy Oan blefuje, czy
naprawdę zabił jednego z zakładników. Niestety to nie blef. Terrorysta naprawdę
go zabił.
O godzinie 19:00 terroryści
wypychają ciało Lavasaniego przez drzwi frontowe. Dwóch ludzi z noszami
osłanianych przez snajperów podbiega do drzwi budynku i zabiera ciało. Premier
Margaret Thatcher wydaje rozkaz do szturmu. Rozpoczyna się operacja „Nimrod”.
Atak na ambasadę przeprowadzają
dwa zespoły Red i Blue. Łącznie 24 komandosów. Red Team atakuje z dachu i od
tyłu budynku. Komandosi wrzucają przez świetlik granaty ogłuszające z
opóźnionym zapłonem i opuszczają się po linach na wysokość drugiego piętra.
Niestety – nie wszystko idzie tak jak powinno. Jeden z komandosów zaplątuje się
w linę. Drugi chcąc mu pomóc wybija nogą jedną z szyb. Dźwięk tłuczonego szkła
alarmuje terrorystów. W tej chwili eksplodują granaty ogłuszające. Wnętrze
ambasady wypełnia się gryzącym dymem.
Od frontu ambasadę atakuje Blue
Team pod dowództwem Szkota – sierżanta Johna McAleese.
Niemal w świetle kamer całego
świata na balkonie od strony ulicy, na wysokości pierwszego piętra pojawiają
się cztery zamaskowane, zakapturzone postacie w czarnych kombinezonach.
Wyposażeni w pistolety maszynowe MP-5, w maskach przeciwgazowych. Jeden z
komandosów trzyma ładunki wybuchowe przyczepione do drewnianej ramy.
Powietrzem wstrząsa ogromny
wybuch. Na ulicę Princes Gate sypią się odłamki szyby pancernej, a front
budynku spowija chmura dymu. Cztery czarne postaci szybko wskakują do środka.
Trzej mijają skulonego w rogu dziennikarza BBC i sprawdzają kolejne
pomieszczenia, wrzucając do każdego z nich granaty hukowe. Czwarty komandos
chwyta dziennikarza pod ramię, wyprowadza na balkon, po czym dołącza do
kolegów.
W jednym z pokoi, John McAleese
wśród kłębów dymu spostrzega ogłuszonego mężczyznę. Trzyma się rękami za głowę,
a na podłodze obok niego leży pistolet. Dwie krótkie serie pocisków zabijają go
na miejscu.
Z tyłu ambasady sytuacja jest o
wiele bardziej dramatyczna. Od granatów zapalają się zasłony i płomienie
ogarniają zaplątanego w linę komandosa. Odnosi ciężkie poparzenia zanim jeden z
kolegów nie odetnie feralnej liny. Komandos spada na balkon na drugim piętrze. Reszta
po wysadzeniu pancernej szyby dostaje się do środka.
Widząc co się dzieje, Trevor
Locke rzuca się na przywódcę terrorystów, szamocą się. Widząc to jednej z
komandosów krzyczy do Trevora:
- Padnij! – ten posłusznie leci
na podłogę. Pistolet HK MP-5 terkocze dwiema seriami. Oan pada martwy.
Na odgłosy strzelaniny, dwaj
pilnujący zakładników terroryści otwierają do nich ogień. Ginie Ali Akbar
Samadzadeh – pracownik kontraktowy, a lekarz Ahmad Dadgar zostaje ranny.
Pozostali zakładnicy krzyczą z przerażenia. Ich krzyk dezorientuje terrorystów,
którzy postanawiają się poddać. Rzucają broń na podłogę i podnoszą ręce do
góry.
Do pokoju wpada dwóch komandosów
SAS. Bez słowa likwidują obu terrorystów. Podobno stawiając ich pod ścianą i
strzelając każdemu w tył głowy
Po siedmiu minutach od
rozpoczęcia operacji czterech terrorystów nie żyje, zostało jeszcze dwóch.
Budynek płonie. Najważniejszą sprawą jest jednak ewakuacja zakładników.
Komandosi wyprowadzają ich z pokoju teleksowego i każą uciekać. Sami ustawiają
się na schodach i uważnie przyglądają się zbiegającym, przerażonym ludziom.
Jeden z komandosów nagle chwyta
za kołnierz jakiegoś mężczyznę. Przez ułamek sekundy patrzy mu w twarz, po czym
krzyczy do kolegów na dole „Bad guy! Bad guy!”. Brutalnie spycha terrorystę ze
schodów. Ci na dole rzucają bandytą o ścianę i rozstrzeliwują. Z martwej dłoni
terrorysty wypada granat.
W ogrodzie wszyscy zakładnicy
zostają skuci kajdankami i ułożeni na trawie. Komandosi SAS podchodzą kolejno
do każdego i wpatrują się w twarz.
–To terrorysta! – wrzeszczy jeden
z zakładników wskazując ruchem głowy na leżącego obok mężczyznę próbującego
wtulić twarz w murawę. Dwóch żołnierzy stawia go na nogi. Nie mają wątpliwości
– to Fowzi Badavi Nejad, który podczas oblężenia używał pseudonimu „Ali”. Życie
zawdzięcza najprawdopodobniej temu, że budynek już roi się od policjantów i
dziennikarzy. Likwidacja nieuzbrojonego terrorysty nie wchodzi zatem w grę.
Komandosi przekazują ocalałego bandytę policjantom, po czym wsiadają do
czarnych Range Roverów i odjeżdżają. Operacja dobiegła końca.
Konstabl Trevor Lock za swoją postawę podczas
oblężenia otrzymał najwyższe cywilne odznaczenie – Krzyż Jerzego i został
okrzyknięty bohaterem. Pracował w policji do 1992 roku, kiedy przeszedł na
emeryturę. Mieszka w Essex.
Sierżant John „Mac” McAleese
służył w SAS do 1991 roku. Walczył na Falklandach i w Irlandii Północnej. Stał
się legendą tej elitarnej formacji. Jego twarz z sumiastym wąsem stała się
twarzą SAS. Dość powiedzieć, że podobieństwo w wyglądzie kapitana Price’a z gry
Call of Duty: ModernWarfare do właśnie Johna McAleese nie jest przypadkowe…
Po odejściu z wojska pracował
jako konsultant do spraw bezpieczeństwa. Ochraniał trzech brytyjskich
premierów. W 2009 roku jego syn,
sierżant Paul McAleese poległ w Afganistanie gdy spieszył z pomocą rannemu
koledze. John nigdy nie pogodził się ze śmiercią syna. Zmarł na atak serca w
Grecji dwa lata później, 29 sierpnia 2011 roku.
Jedna z anegdot głosi, że gdy już
po wszystkim, w Hereford komandosi oglądali relacje TV z własnej akcji, to John
Mc Aleese warknął do jakiejś kobiety, żeby się przesunęła, bo włosami zasłania
ekran.
Margaret Thatcher grzecznie się
odsunęła…
Fowzi Nejad – jedyny terrorysta,
który przeżył szturm został skazany na dożywocie. Spędził w więzieniu 28 lat.
Obrońcy praw człowieka zablokowali jego ekstradycję do Iranu, gdzie czekał na
niego wyrok śmierci. Mieszka w Londynie i utrzymuje się z zasiłku.
Tymczasem,
paradoksalnie, jeden z komandosów SAS, którzy brali udział w szturmie - Bob
Curry, po 16 latach służby w Regimencie i bankructwie własnej firmy w 2018 roku
był bezdomny i żebrał na ulicy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz