
Jednym
z mało dziś znanych w świecie wydarzeń I wojny światowej była bitwa, która
rozegrała się 31 października 1917 roku w Beer Szewa (miasto leżące dziś na
terytorium Izraela). Ta niewielka wówczas miejscowość była ważnym lokalnym
ośrodkiem administracyjnym. Tam też mieścił się garnizon armii tureckiej oraz
duża grupa oficerów niemieckich, na czele z dowodzącym generałem Friedrichem
Freiherr Kress von Kressenstein. Egipskie Siły Ekspedycyjne (czyli po prostu
Brytyjczycy) wcześniej kilkakrotnie bezskutecznie próbowały przełamać turecką
obronę w Gazie i zdobyć miasto. Turecka obrona, wspierana przez Niemców, była
jednak bardzo silna, ataki 60 Londyńskiej Dywizji były skutecznie odpierane za pomocą
dział, niewiele pomogło wsparcie 74 Dywizji. Turcy i Niemcy byli przekonani o
swojej militarnej dominacji w tym rejonie, a zdobycie miasta uważali za po
prostu niemożliwe. Jednakże Brytyjczycy nie rezygnowali. Niestety wszystkie ich
oddziały zajęte były walkami o obiekty w dalszej okolicy, przy Beer Szewa
pozostały tylko dwie jednostki australijskie w liczbie zaledwie 800 żołnierzy z
4 i 12 Regimentu Australijskiego 4 lekkiej Brygady Kawalerii pod dowództwem
generała Allenby. Problem polegał na tym, że konie potrzebowały ogromnych
ilości paszy i wody, których w pobliskich oazach po prostu nie było. Atak
musiał się więc odbyć szybko, każdy dzień zwłoki mógłby spowodować śmierć wielu
zwierząt.
Mimo pośpiechu atak był dość szczegółowo
przygotowany: miał odbyć się z zaskoczenia, późnym popołudniem. Żołnierze
otrzymali instrukcję, gdzie sugerowano atak bagnetami jako bronią tylko do
kłucia. Bagnety nie miały być osadzone na karabinach, lecz trzymane w ręku,
dzięki czemu możliwe było używanie obu rąk do trzymania wodzy i lepsze było
panowanie nad końmi. Zbrojmistrze otrzymali rozkaz naostrzenia wszystkich
bagnetów. Wszyscy zdawali sobie sprawę, że walka i zdobycie miasta da wojsku
zapasy żywności i wody, niezbędne do przeżycia.
Bitwa zaczęła się od przygotowania artyleryjskiego i
zdobycia siłami piechoty jednego ze wzgórz, z którego Turcy mogliby ogniem
zatrzymać szarżę. Sama szarża odbyła się na dystansie prawie 4 kilometrów, przy
czym kawalerzyści kilkakrotnie znaleźli się w ogniu karabinów, dział i ciężkich
karabinów maszynowych. Dzięki galopowi straty były jednak nie tak wielkie, niż
gdyby atak odbywać się miał innymi metodami. Turcy zresztą się tego
spodziewali, oczekując, że zbliżające się wojsko zsiądzie z koni i zacznie
walczyć pieszo. Tak się jednak nie stało. Morale Turków zostało złamane
widokiem błyskawicznego, frontalnego konnego ataku wprost na ich pozycje, widziane
były wśród nich objawy paniki i niezdyscyplinowania. Po przeskoczeniu zasieków
i trzymetrowej głębokości okopów kawalerzyści zaatakowali namioty przeciwnika,
rozpoczęły się pojedyncze walki wręcz. Miasto zostało zdobyte, przy czym Turkom
nie udało się w odwrocie zniszczyć wszystkich studni.
Była to, jak dziś się nazywa, ostatnia uwieńczona
sukcesem konna szarża w wojennej historii Wielkiej Brytanii. Szarża desperacka,
pod względem bohaterstwa podobna do tej pod Samosierrą: żołnierze dosiadali
swych koni uzbrojeni wyłącznie w bagnety, przeciw sobie mając 4000 Turków
uzbrojonych nie tylko w karabiny, ale i artylerię. Dotarcie na miejsce i szarża
była rajdem przez przez łącznie 4 kilometry rozpalonego piasku. Był to rajd na
koniach, które będąc na pustyni od ponad dwóch dni pozostawały bez wody...
Dziś wprawdzie na obrzeżach miasta istnieje nadal
cmentarz z grobami ponad 31 brytyjskich i australijskich kawalerzystów, którzy
padli w tej bitwie, ale tak naprawdę mało kto pamiętał o tym wydarzeniu, nawet
w Australii i Izraelu. Tymczasem ten zwycięski atak miał ogromne znaczenie
strategiczne - otworzył Brytyjczykom drogę do Jeruzalem i Damaszku, pozwolił im
zająć i utrzymać pod kontrolą przez kolejne lata tereny dzisiejszego Izraela i
stał się początkiem końca Imperium Otomańskiego. Po I wojnie światowej Liga
Narodów zgodziła się na stworzenie Mandatu Palestyny pod brytyjskim
protektoratem, a w roku 1948, po podziale Palestyny, państwo Izrael mogło
proklamować niepodległość. Gdyby więc nie ta szarża, to być może te tereny
pozostałyby do dziś pod władaniem Turków, a założenie Izraela byłoby
niemożliwe. Dlatego też w 2008 roku prezydent Izraela Szimon Peres dokonał
odsłonięcia pomnika dłuta Petera Corlett, przedstawiającego australijskiego
kawalerzystę w szarży.