niedziela, 19 stycznia 2020

Bo my, psy, musimy trzymać się razem

„Psy” – te z 1992 roku, to film bez wątpienia kultowy. Powiedzenia z filmu na stałe weszły do języka potocznego, sceny z bohaterami do dzisiaj goszczą w popkulturze, a kadry z filmu w memach, czy komentarzach. Film, mimo że obejrzany wielokrotnie, nadal puszczany był jako tło męskich wieczorów przy kieliszku. Coś w tle musiało grać, coś, co nie było Shazzą i Boysami z jednej strony, a Illusionem i Pearl Jamem z drugiej… „Psy” do flaszki zawsze były idealne.
Po „Psach” przyszła „Ostatnia krew”, która już była bardziej gangsterska, bardziej skomplikowana, zamotana, było w niej więcej wpadek realizatorskich i mniej klimatu… ale nadal robiła robotę. Zwłaszcza Wolf, Jugosławia i siła nabywcza skrzynki Johnny Walkera…
Czy w porównaniu z tymi dwoma filmami „Psy 3 – W imię zasad” zostanie filmem kultowym? Czy będą go sobie faceci puszczać „do wódki” i cytować teksty? Nie. Zdecydowanie nie. Tutaj kultowości nie ma… co jest? Dobrze zrobione kino gangsterskie, kino akcji, świetna realizacja (chociaż wprawne oczy wychwycą wtopy, gdy broń służbowa jednego z policjantów w jednej chwili jest Waltherem P99, aby za chwile stać się Glockiem). Niemniej warsztat ekipy realizatorskiej widać…jak jest rozpierducha to ją czuć.
W filmie rządzi i urzeka gra aktorska. Kreacje zarówno "tych starych", Lindy, Pazury, Frycza (jest wręcz genialny) czy Baki, jak i młodych aktorów to naprawdę mistrzostwo. Nawet Fabijański, którego nie trawie, bo uważam go za nowego Karolaka („jest wszędzie”!) robi świetną robotę. Debiutanci, jak Dominika Walo (zagrać rolę kobiecą u Pasikowskiego i nie zostać przegapionym to już z definicji wyzwanie), Aleksandra Linda (tak, córka Bogusia), czy Jan Napieralski (grający syna „Nowego”) też dają się zauważyć i zapamiętać!
Oprócz tego mnóstwo nawiązań do poprzednich części – chociaż, paradoksalnie, bez przesytu. Nastrój nostalgii, smutku. To w końcu film o starych ludziach, których nikt już nie pamięta, których nikt już nie chce, a którzy jednak wciąż mają coś do powiedzenia i rachunki do wyrównania… i którzy są o tyle groźni, że nie mają już nic do stracenia…
Jeżeli ktoś spodziewał się poziomu pierwszych Psów, to się zawiedzie… to historia z innych czasów opowiedziana w innych realiach. Świetna, ale w inny sposób.
Co jest słabą stroną filmu? Scenariusz. Historia zbyt płytka, zbyt przewidywalna, mająca sporo dziur i nielogiczności… nadrabiająca co prawda elementami będącymi przejawem stylu Pasikowskiego… ale jednak…mogło tu być lepiej, z większym smakiem, wyrafinowaniem i intrygą… Jest za łopatologicznie, za dziurawo i sztampowo… niemniej ogląda się fajnie…
Początkowo chciałem też napisać, że Pasikowski zbyt wielkimi garściami czerpie z Vegi (na szczęście z jego świetnego okresu dwóch pierwszych Pitbulli), wplatając do historii prawdziwe wydarzenia z pierwszych stron gazet, ale po namyśle doszedłem do wniosku, że to Pasikowski był w tym trendzie pierwszy wplatając w Psach chociażby strzelaninę w Motelu George.
Reasumując… powstały "Psy"na miarę naszych czasów… Spełniające wymogi współczesnego widza historią prostą, żeby się nie pogubił, efektami wizualnymi, które robią wrażenie, hukiem, wybuchami i seriami z pekaśki, a ci źli na końcu giną…
Świat pierwszej części "Psów" był inny, bardziej wielowymiarowy i cholernie bardziej niejednoznaczny. Ale i pozafilmowa rzeczywistość była wówczas inna.
Niemniej… jak spojrzeć na Psy 3 jako na obraz tego, jak postawy bohaterów z pierwszej części potraktowały czas i życie, co zrobiły z idealisty Morawca, z ubeka Franza, czy też z odcinającego głowy wrogom najemnika, Wolfa - to ten film jest doskonałym zamknięciem tej historii…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz